robota wre hehe!!!
Wpis miałam elegancko opisany a tu synek podszedł i wyłączył mi komp. wiec wyszedł tylko tytuł, ale już opisuję. Co do prac to jak pisałam czekamy na pana od dachówki a dziś dzwoniła babeczka, że przyjechały już nasze okna zapomniałam powiedzieć, że przesunie, sie termin ekspresowo zrobili nam te okna. Na budowę dziś wjechała koparka żeby wykopać pod taras myślę, że ręcznie byłoby precyzyjniej w końcu to nie są jakieś olbrzymie gabaryty, ale majster mówił, że będzie lepiej no niech ma tylko, że teraz będzie to musiał szalunkować. Ścianki działowe na dole postawione i w kuchni do spiżarki już prawie skończona myślę, że super będzie wyglądać ta surowa cegła. Żałuję, że dałam sie namówić na nie kładzenie jej w wiatrołapie, ale trudno. Co do wejścia do kuchni (przypominam, że jest w miejscu garażu) to na pewno będzie w salonie na ścianie kominka i zastanawiam sie jeszcze, bo myślałam, że zamurujemy te, co sie wchodzi od razu od wejścia do domu po lewo, ale mąż mówi, że szkoda je murować, bo jak sie wejdzie z zakupami czy dzieciaki z dworu to nie będzie trzeba przez salon tylko od razu na lewo. Mąż jest za dwoma wejściami do kuchni może i ma racje tylko boje się, że będę miała mało ustawną kuchnię.



la Dla bajeru myślimy czy też nie zrobić małego murka z cegły rozbiórkowej, ale to się jeszcze zobaczy? Był dziś u nas fachowiec od dachu i razem z kierownikiem budowy uzgodnili, że po podniesieniu tej naszej ścianki kolankowej dach może się zacząć uginać i najbezpieczniej będzie jak zastosujemy słupy podtrzymujące po jednym w pokojach i łazience. Ja już cała szczęśliwa, bo oczywiście jak nam sie uda załatwić gdzieś bele z rozbiórki to zastosujemy takie a jak nie to postarzymy nowe z tartaku. Zaczynam nie żałować, że zaszła pomyłka z podniesieniem pustaka(dzięki panie majstrze). Jak udałoby sie nam załatwić bele z tak zwanego odzysku to również byłyby na wejściu przed domem pod daszkiem. 

Oj w końcu się doczekałam sufitu, trochę to trwało, ponieważ majstrowie musieli poprawiać całą konstrukcje, bo cos nie podobała sie naszemu kierownikowi bud. Nie wnikam, o co chodziło grunt, by nic nie spadło nam na głowę hi hi. Oczywiście z zalaniem stropu tez były przeboje chyba za dużo ludzi liczyło nam ile kubików potrzeba i majster liczył i kierownik budowy, ale i tak zabrakło i znowu musieliśmy domawiać i dodatkowe koszta, ale w końcu mam już sufit i jestem cała szczęśliwa dziś poznosili sobie suporex a jutro 3 pustaki w górę i więźba.
Komentarze